sie 26 2003

STAR


Komentarze: 0


 Uczucie samotności, jakie towarzyszy mi od dłuższego czasu, czyli od kilku lat pozwoliło  ujrzeć najciemniejsze strefy , zakamarki mojej wadliwej osobowości.
Ot taka nagła depresja, smutek i uczucie wypalenia, starości, nicości, pustki często się uzewnętrzniało, rażac wokoło ludzi, którymi lubiłem się otaczać, ciepło otulac.
Tak bardzo pragnąłem wydostać się z głębokiej, ciemnej , a zarazem pochłaniającej moje ciało i myśli studni, skąd tylko spoglądałem na szczęśliwe życie wielkich  ludzi.
Oh,  wzdechnąłem.
Siedziałem w najobrzydliwszym pomieszczeniu  jakie człowiek tylko zna,  w miejscu, gdzie  w ciałach wielu młodych kobiet zalęga się odraza do jedzenia, o destruktywnym podłożu anoreksja. Siedziałem na desce pokrytej lepkim moczem i jadłem rybę. Cóż cierpiałem na ostrą niestrawność.
Taka cudowna , będąca darem losu chwila została rozwiana pieprzonym trzaskiem do drzwi frontowych. O cholera, nie lubię niespodziewanych gości. Przychodzą pogadać o nowych koronkach  Versace i roli, w jaką wcielił się najseksowniejszy , choć błyskawicznie starzejący się Marky Mark.
A mi tu ryba przesiąka smrodem morskiej bryzy.
Podszedłem do okna z widokiem na podwórze i w jednej chwili dostrzegłem, ... o rany  ! Ta cholerna, złotousta dziwka znowu przyszła z krzakiem , dzikiej róży . Trzymała go teraz w lewej dłoni, bo prawą miała całą zakrwawioną od cierni.
Cholera, szkoda, że nie obwiesiła sobie tym krzewem szyi. Wtedy przestałyby tej porażonej wiejskim słońcem, Hrabinie Wiesławie Kopciuszkowskiej II, rzucać się na mózgownicę
przyprawiające o skrzywienie twarzy pomysły.
 Po tym , jak wcisnąłem się w kwiecisty szlafrok mojej swiętej pamieci babki, otworzyłem dzwi.
Gały wydzierały sie z oczodołów, na widok kosmicznej kiecki Wiesi.
Wiedziałem, że laska ma schizy. Przybliżyła swoją transseksualną mordę wymalowaną fioletowym brokatem do mojej mizernej, sflaczałej twarzy. W kości policzkowe, ledwo zauważalne, drobniutkie wżynała się pomarańczowa od tytoniowego dymu, świecąca , chorobliwie wygladająca skóra.
Olala, pysiaczku, mój ty misiaczku....
Urwałem  krzycząc, przestań pierdolić , jak baba z taru, podnieś fryzurę, bo nie będę się domyślać skąd dobiega Twój drażniący mnie głos.
Słuchaj , właśnie mam obiad.
- taak? a ja to nawet winko dla ciebie kupiłam. I nastałam się przy tym w kolejce. O matko , panienko, co to za nędzne  czasy, kiedy to  za jedną flachą mocnego  z pół dnia trzeba się nastać . Na trzynastocentymetrowych obcasach, to nielada wyzwanie dla prawdziwej laluni.
Tak misiaczku, ja zawsze dbam o mój fason.!
Odwróciłem purpurową od wstydu twarz, unikając przy tym
wyostrzonego i czułego na najdrobniejszy szczegół wzroku chorobliwie zazdrosnych sąsiadów.
Tak, ten facet , co mieszka na przeciwko mojej willi, dziwnie sapał , wypuszczał przy okazji  na rozświetloną słonecznym promykiem szybę wielkie obłoki pary.
Wiesia nawija, niczym automatyczna sekretarka, a ja główkowałem, cóż ten facet tam robi.
Wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach.
Nagle Wiesia spostrzegła, że nie zwracam na nią należnej jej uwagi. Odwróciła się . W jednej , krótkiej chwili jakaś częśc jej twarzy zaczęła odpadać. Co za widok.
W cyrku nie ma takiej rozrywki. Z oka Wiesi odpadła wielka, obciążona usztywniającym lakierem oraz fioletowym , raczej nietwarzowym brokatem żęsa.
Stanęła poruszona niemniej, jak ja kiedy facet z naprzeciwka trysnął białą mazią na szybę. Twarz mojej przyjaciółki wykrzywiła się tak, jakgdyby zapragnęła odciąć się od całego ciała, niczym wąż porzucający swoją oślizgłą powłokę.
Nie mogłem na to patrzeć.
Zaproponowałem kielich słodkiego, energetycznego, winka, z którym Wiecha tak dzielnie, znosząc każdą nieprzyjemną obelgę ze strony dzielnicowych przypełzała pod drzwi mojego domu. Zupełnie zapomniałem o rybie sztywno spoczywającej na talerzu w łazience na pierwszym pietrze.
Jednak amnezja trwała krótko.
Wiesiu, rzekłem : muszę zajrzeć do łazienki, za...
Cóż ruszyła za mną,. Wszedłem na piętro i ujrzałem  skryty w cieniu tuż pod ścianą wychodek.
Kiedy zapaliłem światło, Wiesia z poruszeniem powiedziała, że właśnie dzisiaj umyła cipkę i nie chciałaby, aby  kochając się wieczorem z  ukochanym mężczyzną, ten znalazł w jej inseminatorze resztki mojego obiadu. Bardzo pocieszające.
Kochana ta Wiesia. Kierując się troską o mój komfort psychiczny, postanowiła umówić mnie na randkę.
Wiesława z pewnością nadawałaby się na prezenterkę  młodzieżowego, cieszącego się wysoką popularnościa programu, jakim jest Swatka.
A co mi tam, pomyślałem. Wcisnąłem czerwony przycisk na pilocie i  w tej samej chwili rozbłysł ekran mojego, nowo zakupionego 30 calowego telewizora.
Widziałem tylko, jak długie, skręcające się pod niewielkim kątem paznokcie zakryły czerwone usta Wiesi.
Boże, całkowicie zapomniałem , że laska jest ciężko, a co tam , nie tyle, że ciężko, sęk w tym, że nieuleczalnie chora. I nie może oglądać brutalnych scen, jakie przeplatają się choćby w brazylijskich tasiemcach , które Wiesia tak bardzo kocha.
Poprzestaliśmy na rozmowie. Lalunia ze szczegółami i nienaturalnie jaskrawą iskrą w oku opowiadała o towarze , tej niby super promocji, z którą postanowiła mnie zeswatać.
Zacisnąłem palce na kancie kanapy.  Biuro matrymonialne na trzynastocentymetrowych obcasach.
Poczułem się kiepsko, coś ściskało i tak już mocno skurczony mój żołądek. Być może to jeden z tych nieprzyjemnych objawów stresu, choroby XX wieku, prawdziwej dźumy, przed którą nie ma ucieczki. Podobno ze stresem można walczyć. To nie to, co z  Aids czy wszami łonowymi, przed którymi stale ostrzegała mnie Wiesia. Mówiła, że nadejdą one niczym boska plaga komarów na egipt w okresie prześladowania pierwszych chrześcijan... Są choroby przed którymi uciec się nie da.
- Chłopie, ostatnim razem , kiedy oblazły mnie łonówy, takie skoczne i nadpobudliwe poskudźtwa, nie mogłam odpędzić się od gapiów.
Tłumy wytrwale wpatrywały się w moje ruchliwe dupsko.
A ja głupia myślałam, że dostałam okresu, przez co faceci mieliby latać za mną , niczym  komary za świeżym mięchem.
Pomyślałam również, iż jestem sławna, że mam wielu adoratorów, fanów niczym słynaca z nadmiernej głupoty Madonna. Co to, to nie. Chadzam czasami nago lub w samej bieliźnie  po salonach , ale tą pieprzoną , plastykową sunią , nie to nie ja.!
Słuchaj mój szpakowaty ryjku, ta kobieta , z którą poleciłam ciebie umówić,... ona , ona jest cudowna w każdym znaczeniu tego słowa. Sama ją dyskretnie przetestowałam. Ukochanemu przyjacielowi świnstwa nie wcisnę.
Po części ów kobita wykazuje upodobanie do perwersyjnych psotek.
Uważaj, aby nie skończyć tak, jak moja droga Celinka, którą pociął jeden z klientów. Zależało mu przede wszystkim na dzikim mięsie jej , co tu ukrywać grubej dupy.
Powiedź mi proszę, tylko wal szczerze, : czy ja mam grube dupsko?
Czy przypominam jeszcze człowieka? , boską lalunię sprzed pięciu lat?
Zadając owe pytania Wiesia dostała palpitacji serca. Biedulka, miała taki ciężki tydzień. Najpierw ta nieszczęsna wpadka - singiel Madonny, a teraz troska o własne ciało, jak również i o moje poczucie osobowości.
Zaraz zatelefonuję po karetkę. Lalunia umarła w tych swoich trzynastocentymetrowych szpilach, za którymi specjalnie
przeleciała dwa oceany najnowszym concordem.
Nie mogłem jej uratować, gdyż kiedy uczęszczałem jeszcze do szkoły średniej jako nastoletni chłopak, sporadycznie przepadały lekcje z przystosowania obronnego. Lekcja, na której mieliśmy uczyć się udzielać pierwszej pomocy rannemu, została odwołana z wiadomych powodów. Nauczyciel przesadził z rumem.
Doskonale go rozumiem. Była zima, ostry mróz szczypał po nosie, a stawy szybko przemarzały.
No i dzisiaj, w dniu, w którym owe umiejętności były na wagę złota, zabrakło wszystkiego wraz ze szczęściem.
No cóż,  być może pod wpływem minionych wydarzeń stałem się małym egoistą, ale przynajmniej lalunia już nigdy nie będzie zostawiać swojego makijarzu na moich drobnych policzkach.
Odetchnąłem z ulgą na sercu.

trezz-transwinter : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz